Bar „Ciuchcia” na dworcu w Rumi

Reklama
Reklama

Okej, umówmy się. Dworcowe bary to nie jest miejsce, do którego zabiera się nowo poznaną dziewczynę na randkę. Zazwyczaj jest to lokal, który odwiedza się aby zjeść w miarę dobry i ciepły posiłek, zapłacić parę złotych, a po wszystkim- ruszyć w dalszą podróż. I zapomnieć, że w ogóle się w nim było.

Miejsce zapamiętane przez mieszkańców Rumi

W Rumi istniało jednak miejsce, które do teraz kojarzy większość mieszkańców. Bar „Ciuchcia”, znajdujący się na dworcu przy ul. Starowiejskiej, przez długi czas był najchętniej odwiedzanym fast foodem w okolicy – przynajmniej aż do otwarcia McDonalda. :))

Różowe okulary nostalgii?

Ówczesne wnętrze dworca, jeszcze przed remontem, nie zachęcało do częstych wizyt. A już tym bardziej nie po to, aby zjeść tu posiłek. 🙂 Skąd więc taka popularność? Na czym polegał fenomen „Ciuchci”? Mimo lokalizacji, wystroju rodem z baru mlecznego i ogólnej „budżetowości”, miejsce znane było ze swojego dania popisowego: hamburgerów.

Tego to zapomnieć się nie da. Wiele bym dał, żeby jeszcze mieć okazje takiego wszamać.” – to tylko jeden z wielu komentarzy opublikowanych przez mieszkańców pod wpisem na fanpage’u. 🙂 Nie da się ukryć: kanapki z kotletem, serem i dodatkami były „motorem napędowym” tytułowej ciuchci.

Prawie jak w domu 🙂

Dlaczego akurat hamburgery? Cóż. To było trochę inne czasy. Obecnie w budkach, dedykowanych lokalach i restauracjach(!) mamy dziesiątki rodzajów burgerów. Jeśli nie pasuje nam jeden rodzaj, możemy wybrać inny, a w ostateczności – stworzyć własną kanapkę, z indywidualnie wybranymi składnikami. Wtedy nie było aż takiego wyboru.

Burgery z „Ciuchci” posiadały własny styl. To nie był maszynowo tworzony, idealnie wyglądający i pachnący produkt. Ciężko to teraz opisać, ale w każdym z dań można było znaleźć nutkę „domowej”, chaotycznej kuchni. Weźmy taką surówkę, która wyglądała i smakowała jak zdjęta prosto z talerza ze schabowym, a jednak dobrze komponowała się w całości. 🙂 Wielu mieszkańców wspomina o przemiłej obsłudze, także kojarzącej się przecież z domową „swojskością”.


Świetny stosunek cena/jakość

Nie można nie wspomnieć, że kanapki z dworcowego baru były także troszkę tańsze i znacznie większe od swoich odpowiedników w McDonaldzie. Niewielu z moich kolegów było w stanie zjeść dwie, jedną po drugiej. 🙂 Być może to właśnie te dwie cechy sprawiły, że „Ciuchcia” była chętnie odwiedzana przez wygłodniałych, styranych ciężką harówką pracowników i lokalną młodzież wracającą ze szkół.

Zamknięcie „Ciuchci”

Lokal został zamknięty jeszcze na kilka lat przed remontem dworca w 2013 roku. W trakcie remontu pomieszczenie zostało przebudowane i zagospodarowane w inny sposób.

A z czym Wam kojarzy się bar dworcowy „Ciuchcia”? Jakie macie z nim wspomnienia? 🙂 Koniecznie dajcie znać w komentarzach! 


Reklama
Reklama

3 thoughts on “Bar „Ciuchcia” na dworcu w Rumi

  1. Zdarzyło mi się kiedyś nocować w hostelu w Hiszpanii. Zarzadcą był tam człowiek ktory uwielbiał podróżować. Nie uwierzycie, ale gdy powiedziałam, że jestem z Rumi on powiedział, że przejeżdżal przez to miasto. .. nawet miał zdjecie. .. pokazał mi je.. był na nim nasz uroczy dworzec …Rumia – zdjecie niemal identyczne jak to z nagłówka tylko była brzydsza pogoda. Ogólnie wstyd.

  2. Cechą charakterystyczną hamburgerów/bułek jarskich i hot dogów w Ciuchci była olbrzymia ilość surówek. Kanapka była otwarta szeroko jak usta Micka Jaggera. Żeby zamknąć kanapkę do rozmiaru mieszczącego się do buzi, trzeba było przekopać za pomocą plastikowego widelca przez surówki. Na sosach też właściciele nie oszczędzali. Ciuchcia była obowiązkowym przystankiem przed wyprawą do Trójmiasta na imprezkę, jak zrobiłeś tam podkład, głód w trakcie imprezy już Ci nie groził. Od samego opisu nabrałem ochoty na hamburgera z ciuchci.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *